Wieś bez leków
Nowy projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia z 2 stycznia 2017 r. w sprawie kryteriów klasyfikacji produktów leczniczych, które mogą być dopuszczone do obrotu w placówkach obrotu pozaaptecznego oraz punktach aptecznych przewiduje znaczne ograniczenie liczby leków dostępnych w sklepach ogólnodostępnych czy na stacjach benzynowych. Szacuje się, że ograniczenia mogą objąć swoim zasięgiem prawie 2/3 z obecnie dostępnych leków. W świetle planowanych przepisów produkty te będą dostępne jedynie w aptekach. Celem Ministerstwa Zdrowia jest objęcie rynku leków ściślejszym nadzorem lekarzy lub farmaceutów.
Prof. n. med. Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska, kierownik Zakładu Farmacji Klinicznej i Opieki Farmaceutycznej WUM zwraca uwagę na fakt, iż popularne substancje lecznicze mogą doprowadzić do negatywnych skutków ubocznych, dlatego ich dystrybucją powinien się zajmować profesjonalny personel w aptece.
Projekt krytykuje Krajowa Rada Izb Rolnych, Wiktor Szmulewicz, jej prezes wskazuje na negatywny wpływ projektowanych przepisów na dostęp do podstawowych leków dla mieszkańców wsi i mniejszych miejscowości. KRIR uwypukla fakt niewystarczającej ilości aptek na terenach wiejskich czy małomiasteczkowych, zwracając ponadto uwagę na ograniczone godziny pracy takich podmiotów w weekendy. W związku z powyższym sklep czy stacja benzynowa nierzadko okazują się jedynym miejscem, w którym mieszkańcy terenów wiejskich mogą zaopatrzyć się w leki.
Samorząd aptekarski przedstawia niespójną linię argumentacyjną w powyższej kwestii. Z jednej strony popiera powyższy projekt rozporządzenia MZ. Z drugiej jednak strony, Naczelna Izba Aptekarska przy okazji projektu ustawy zwanej powszechnie „apteką dla aptekarza” wielokrotnie podkreślała, iż proponowane tam rozwiązania są szansą na poprawę ograniczonego obecnie dostępu do leków poza dużymi miasta. Jak wynika z powyższego, samorząd aptekarski popiera przepisy pogłębiające nierówności w dostępie do leków między miastami a terenami wiejskimi, mimo, iż tych nierówności jest świadomy.
Rynek farmaceutyczny jest wart rocznie ponad 30 mld zł, przy tym leki sprzedawane na receptę stanowią 60 proc. rynku. Pozostała część rynku stanowią leki OTC, sprzedawane głównie w aptekach, ale w ograniczonym zakresie również na stacjach benzynowych i w sklepach.
Źródło: Patryk Słowik, Dziennik Gazeta Prawna, 12 stycznia
http://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/1009699,leki-farmacja-sprzedaz-wies.html
Komentarz DZP: Ostatnie miesiące były czasem intensywnych prac nad zmianami w reglamentacji aptecznego i pozaaptecznego obrotu produktami leczniczymi. Z jednej strony Sejm rozpatruje właśnie projekt zespołu parlamentarnego w sprawie „apteki dla aptekarza”, przewidujący znaczne ograniczenia w zakresie możliwości zakładania nowych aptek, zaś z drugiej strony przygotowywany jest projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia zakładający ograniczenie asortymentu produktów leczniczych dostępnych w sklepach ogólnodostępnych. Pojawia się pytanie o spójność planowanych zmian. Jak zauważył autor artykułu, niemożliwe jest jednoczesne zwiększanie dostępności do leków w obszarach mniej zaludnionych i gdzie znajduje się mniej aptek oraz ograniczanie asortymentu dostępnego w obszarze pozaaptecznym. Z punktu widzenia dobra pacjenta oraz dostępności do produktów leczniczych, zwłaszcza na obszarach wiejskich, należy rozważyć wprowadzanie odpowiednich zmian w ramach jednego z projektów lub przynajmniej w każdym z nich uwzględnić skutki całokształtu zmian, jakie ich wprowadzenie będzie wywierać na w/w wartości. Równoległe wprowadzenie dwóch aktów prawnych o niespójnych założeniach i celach spowoduje, że ich skuteczność będzie znacznie ograniczona.
Etyczne suplementy
Organizację zrzeszające firmy produkujące suplementy diety – Krajowa Rada Suplementów i Odżywek, Polfarmed, PASMI oraz Suplementy Polska – opracowały kodeks dobrych praktyk reklamy. Jak stwierdza dr Katarzyna Suchoszek-Łukaniuk, prezes Krajowej Rady Suplementów i Odżywek, samoregulacja branżowa ma na celu ustalenie wspólnych, wysokich standardów w reklamach suplementów.
Na możliwą praktykę wprowadzania konsumentów w błąd przez reklamy suplementów diety zwracał uwagę ubiegłoroczny raport Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wskazywano w nim m.in. na brak informacji, iż dana reklama dotyczy suplementu diety (względnie formy podania takiej informacji). W ramach powołanego przez Ministra Zdrowia specjalnego zespół ds. uregulowania reklamy leków, suplementów diety i innych środków spożywczych oraz wyrobów medycznych, Naczelna Rada Lekarska zarekomendowała całkowity zakaz reklamy suplementy diety.
Wychodząc tym problemom naprzeciw, wspomniany kodeks dobrych praktyk reklamy przewiduje m.in. zakaz wykorzystania wizerunku lub rekomendacji lekarza czy farmaceuty, a także obowiązek umieszczania nazwy „suplement diety” w reklamie. Nie powinny się one również odnosić do konkretnych chorób, tak by nie sugerować właściwości leczniczych. Jak podkreśliła Katarzyna Suchoszek-Łukaniuk, w wypracowaniu postanowień kodeksu brały udział cztery organizację zrzeszające ponad 80 procent branży, oraz wszystkich największych producentów.
Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową we współpracy ze stowarzyszeniami firm z branży reklamowej oszacował, że wprowadzenie zakazu reklamy leków OTC i suplementów obniży sprzedaż na rynku aptecznym o 1,9 mld zł.
Źródło: Marcel Zatorski, Puls Biznesu, 11 stycznia
https://pulsbiznesu.pb.pl/premium/4653745,31278,suplementy-chca-byc-etyczne
Komentarz DZP: Próba stworzenia aktu samoregulacji branży stanowi bez wątpienia pozytywną próbę rozwiązania problemu nieprawidłowości związanych z reklamą suplementów diety. Zaproponowane rozwiązania bez wątpienia wskażą standardy pozwalające budować przekaz informacyjny o suplementach w sposób nie tylko zgodny z prawem, ale także z najwyższymi normami etycznymi. W obliczu wielu wątpliwości i różnej interpretacji obecnie obowiązujących przepisów, oparcie się na autoregulacji uszczegółowiającej te normy pozwoli zbudować przekaz, który będzie zrozumiały i jednoznaczny dla konsumenta. Jednocześnie – stworzenie mechanizmu autokontroli materiałów reklamowych sygnatariuszy Kodeksu pozwoli na sprawniejsze eliminowanie ewentualnych nieprawidłowości i odciąży aparat administracyjny państwa.
Płaca minimalna w służbie zdrowia
Rząd pracuje obecnie nad projektem ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Zgodnie z planowanymi rozwiązaniami, stanowisko zawodowe, poziom doświadczenia oraz wykształcenie zostaną najpierw uszeregowane a następnie przypisze im się odpowiednie wartości płacy minimalnej, które zaczną wzrastać już od połowy tego roku, a poziom docelowy osiągną w 2022 r. Tym samym, wprowadzone zostaną w Polsce de facto dwie odrębne płace minimalne: ogólna, oraz dla służby zdrowia. Podwyższenie płac w służbie zdrowia ma odwrócić niekorzystny dla Polski trend emigracji zarobkowej wśród lekarzy.
Jednostki budżetowe (np. inspektoraty sanitarne czy regionalne centra krwiodawstwa) będą mogły liczyć na dofinansowanie z budżetu, pozostałe podmioty powinny sfinansować podwyżki z pieniędzy Narodowego Funduszu Zdrowia. W związku z jego słabą kondycją finansową samorządowcy przewidują, iż koszty reformy będą musieli pokryć z budżetów lokalnych. Jak zauważa Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego, najpierw powinno się ustalić ile osób musi pracować uraz jak sfinansować ich wynagrodzenia, a następnie można rozważyć kwestię podwyżki. Obecny projekt może doprowadzić do sytuacji, w której zmniejszy się liczba pieniędzy na samo leczenie. Zbyszko Przybylski, szef szpitala we Wrześni i prezes Wielkopolskiego Związku Szpitali Powiatowych zauważa, iż za wzrostem liczby zadań nie idzie wzrost pieniędzy przekazywanych z NFZ. Dlatego najbardziej prawdopodobnym skutkiem podniesienia płacy minimalnej będzie wzrost zadłużenia szpitali.
Jako alternatywne rozwiązanie wskazuje się podniesienie wyceny procedur medycznych, tak by nowa stawka np. za operacje obejmowała podwyższoną płacę minimalną. Przy tym należy podkreślić, iż na lipiec tego roku przypada jeszcze jedna istotna reforma, mianowicie wprowadzenie tzw. sieci szpitali i związane z tym płacenie szpitalom ryczałtem (bazującym na tym, ile pieniędzy dostały za realizację świadczeń w 2015 r.) Ministerstwo Zdrowia podkreśla jednak, iż ryczałt będzie można procentowo podwyższyć.
W związku z powyższymi reformami, koniecznie może okazać się zwiększenie nakładów budżetowych na służbę zdrowia bądź podwyższenie składki zdrowotnej. W perspektywie 5-6 letniej podniesienie pensji w ochronie zdrowia kosztować ma 9 mld złotych.
Projekt ustawy dostępny na: https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12290402
Źródło: Aleksandra Kurowska, Dziennik Gazeta Prawna, 9 stycznia
http://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/1008640,odmorzenie-minimlanych-wynagrodzen-w-sluzbie-zdrowia.html
Komentarz DZP: Wprowadzenie odrębnej płacy minimalnej dla służby zdrowia, abstrahując od jego walorów jako środka polityki społecznej, wiąże się z wymiernych wzrostem wydatków szpitali na wynagrodzenie dla pracowników. Plany te w połączeniu z w/w projektem sieci szpitali i ryczałtowego finansowania szpitali mogą prowadzić do wzrostu zadłużenia szpitali. Szpital, który wyda już wszystkie pieniądze przypisane mu na cały rok w ramach ryczałtu, co do zasady w dalszym ciągu będzie musiał finansować zabiegi lecznicze przewidziane przepisami oraz wypłacać personelowi wynagrodzenie w pełnej wysokości wskazanej w ustawie. W praktyce może to wpłynąć na wynik finansowy szpitali, co może oznaczać konieczność przewidzenia adekwatnych środków kompensacyjnych. W przeciwnym razie szpitalom może grozić ryzyko wzrostu zadłużenia. W konsekwencji warto rozważyć wdrażanie dodatkowych środków ochrony szpitali przed nadmiernym zadłużaniem jakim mogą być np. różne formy partnerstwa publiczno-prywatnego (np. dzierżawa operatorska).