Gdzie znajdę przystępnie podane, różnorodne informacje prawne?
Centrum prasowe DZP.
08.07.2020
Autorzy:W debacie udział wzięli:
Dr hab. n. med. Jarosław Pinkas, główny inspektor sanitarny
Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych
Dr n. med. Agnieszka Pacyk, adiunkt w Zakładzie Stomatologii Ogólnej UM w Łodzi
Mec. Mateusz Mądry, Praktyka Life Sciences, Kancelaria Domański Zakrzewski Palinka
Iwona Schymalla: Kiedy wgłębiamy się w analizę raportów dotyczących zranień i zakłuć, to wydaje się, że Główny Inspektor Sanitarny przez ostatnie lata stał na uboczu tego problemu. Dlaczego tak się działo? Wydawało by się, że to właśnie GIS jest miejscem, w którym powinna istnieć kontrola takich zdarzeń.
Jarosław Pinkas: Powinniśmy mieć kontrolę i wkrótce będziemy ją mieli, dlatego że wiele musi się zmienić w tym zakresie. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 6 czerwca 2013 roku dotyczące właśnie tego zagadnienia właściwie zrzucało odpowiedzialność tylko na zakłady pracy i na osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy. Mówię „zrzucało”, bo oczywiście jest to odpowiedzialność każdego pracownika i obowiązek pracodawcy, aby zabezpieczyć odpowiednie struktury, które powinny nadzorować, by takie rzeczy jak zakłucia się nie zdarzały. Ale to także kwestia edukacji. I myślę, że tu GIS powinien zająć istotne miejsce, podobnie jak wszystkie osoby odpowiedzialne za stan sanitarno-epidemiologiczny zakładu pracy. Za procedury powinna odpowiadać pielęgniarka epidemiologiczna. Zespoły pracujące w szpitalach, powinny analizować sytuację i wydawać rekomendacje dyrektorom placówek leczniczych, żeby pewne rzeczy poprawić. Powinny także móc ingerować w zakupy, które są niezwykle istotne, żeby personel był jeszcze bardziej bezpieczny. Zmieniają się technologie, one są coraz bardziej skuteczne, np. odpowiednie strzykawki. Edukacja dotycząca unikania powtórnego nakładania osłonki na igłę po wykonaniu iniekcji jest bardzo ważna. Trzeba to wyćwiczyć, by było czymś naturalnym i płynącym z nawyku. To jest duży problem.
I.S.: Nie znamy skali tego zjawiska, ponieważ jest problem z rejestrem.
Jarosław Pinkas: Mamy oczywiście problem z rejestrem, natomiast mamy też wiedzę, że nie raportujemy. Sam personel placówek leczniczych nie zawsze zgłasza takie zdarzenia. Czasami dlatego, że popełnia błąd, więc nie chce się do niego przyznać, a czasami po prostu zwyczajnie o tym zapomina. A to powinno być zgłaszane. I to także jest kwestia wiedzy jak to jest ważne, chociażby ze względu na postępowanie poekspozycyjne po zranieniu, zakażeniu, a także jeśli chodzi o różnego rodzaju procesy odszkodowawcze.
I.S.: Jeśli mówimy o ryzyku zakłuć i zranień to przede wszystkim są na nie narażone pielęgniarki i lekarze, ale także personel w gabinetach stomatologicznych. Pani Prezes Zofia Małas ma dane, one są zastraszające. Dlaczego tak się dzieje?
Zofia Małas: W polskim systemie ochrony zdrowia 60 procent personelu to pielęgniarki. W związku z tym jest to największa grupa ponosząca ryzyko zakłucia się. Mamy dane, oficjalne i nieoficjalne (przeprowadzonych jest sporo raportów, badań, ankiet), że tak naprawdę w roku co druga pielęgniarka ulega zakłuciu. To bardzo dużo. Mamy 260 tysięcy pielęgniarek i położnych, to znaczy, że ponad 100 tysięcy z nich ulega zakłuciu. I znamy tego przyczyny.
I.S.: Zbyt mało pielęgniarek i zbyt dużo pracy.
Zofia Małas: To jeden z powodów. Drugą bardzo ważną przyczyną jest praca zmianowa, gdzie kondycja podczas pracy w nocy spada. Mamy badania potwierdzające, że w nocy jest więcej ekspozycji na zakłucia. Kolejnym powodem jest zatrudnienie w więcej niż w jednym miejscu. To sprawia, że pielęgniarki nie wypoczywają tak jak trzeba. Badania pokazały, że tam gdzie położony jest nacisk na edukację, jest ona systematyczna, zmniejsza się ryzyko zakłuć. Tu ważna jest świadomość i pełna kontrola. Ludzka natura jest taka, że wpadamy w rutynę. Dlatego należałoby systematycznie, jak mantrę, powtarzać o ryzyku zakłucia. Na pewno dałoby to efekt.
I.S.: Zdaje się, że często też dochodzi do zakłuć i zranień w gabinetach stomatologicznych, to także dotyczy asystentek. Jak to wygląda? Czy Państwo też mają informacje o skali zjawiska?
Agnieszka Pacyk: Skali zjawiska nie znamy, ale prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji jest w stomatologii bardzo wysokie, ponieważ do każdego zabiegu stosujemy znieczulenie miejscowe. W związku z tym iniekcje są wykonywane wielokrotnie. Nie tylko lekarz może ulec zranieniu, ale też asysta, higienistki na różnych etapach pracy z ostrym narzędziem. My wykonując tę procedurę, a potem higienistki przygotowujące sprzęt do utylizacji. To również niebezpieczny moment, który może skutkować ekspozycją na zakłucie. Niewątpliwie w stomatologii mamy możliwości zabezpieczenia się. I w aktualnych podręcznikach dotyczących kwestii znieczulenia miejscowego, podawane są rozwiązania, które moglibyśmy zastosować. Mnie osobiście napawa również niepokojem sytuacja kontaktu z ampułką, którą lekarz, student musi przełamać, aby pobrać środek znieczulający. To jest też kwestia nakładania nakładki, którą również można się zranić. A te ampułki są wciąż stosowane w ramach kontraktu z NFZ. Nie ulega wątpliwości, że są tańszym rozwiązaniem, ale to nie znaczy, że powinny egzystować skoro mamy rozwiązanie bezpieczniejsze.
I.S: Będziemy jeszcze o tych bezpieczniejszych rozwiązaniach mówić. Ale barierą jest też brak wiedzy wśród lekarzy, także lekarzy stomatologów, że takie rozwiązania istnieją, oraz wśród zarządzających placówkami medycznymi, że zakup takich urządzeń minimalizowałby ryzyko. Istnieją już rozwiązania prawne. Panie Mecenasie mamy dyrektywę UE z roku 2010, która nakłada na właścicieli, kierowników placówek medycznych obowiązek zapewnienia personelowi odpowiednich narzędzi i innych środków ochrony, które będą chroniły go przed zranieniem. Jak jest z realizacją tej dyrektywy?
Mateusz Mądry: Tak, to jest dyrektywa, która, można powiedzieć, świętuje dziesięciolecie, więc może to dobry czas na jej podsumowanie. Zacząłbym od tego, że jest ona dosyć ogólna. Jest to dyrektywa starego typu, która de facto zobowiązuje państwa członkowskie do tego, żeby zapewnić ochronę personelowi medycznemu. Pojawia się w niej dużo ogólnych stwierdzeń, które powinny być później uszczegółowione na poziomie prawa krajowego. I faktycznie w 2013 roku przyjęliśmy w randze rozporządzenia przepisy, które implementują tę dyrektywę, ale one w dużej mierze powtarzają na dużym stopniu ogólności zalecenia, zasady, co personel medyczny powinien robić i jak należy zapewnić bezpieczeństwo w zakresie zakłuć i zranień. To jest też powodem tego, że trudno jest mówić, kiedy możemy rozliczyć podmiot leczniczy z tego, czy spełnił ten obowiązek dobrze, świetnie, gorzej, albo w ogóle. Podmioty działalności leczniczej zobowiązane są do przeprowadzenia pewnych procedur. Jeżeli procedura zaczyna się od oceny ryzyka i zostały przeprowadzone różnego rodzaju raporty, to ten obowiązek został spełniony. Wtedy możemy powiedzieć: tak, został nałożony obowiązek, my go spełniliśmy. W praktyce ma to małe znaczenie, bo nie ma skutecznych instrumentów prawnych zachęcających albo wymuszających na podmiotach leczniczych korzystania z bezpiecznego sprzętu, a wiadomo, że jest on po prostu droższy. Zawsze więc ktoś kto kieruje szpitalem, będzie chciał korzystać ze sprzętu, którzy jest tańszy.
Dalszą część zapisu z debaty znajdą Państwo na stronie medexpress.pl.