Gdzie znajdę przystępnie podane, różnorodne informacje prawne?
Centrum prasowe DZP.
W czasie prac nad polską ustawą reprywatyzacyjną nie sposób pominąć wydarzenia, które u nas przeszło bez echa: przegłosowanie przez Senat USA jednomyślnie ustawy o sprawiedliwości dla ocalonych, którym do dzisiaj nie zadośćuczyniono – zauważają prawnicy.
Ustawa Senatu USA z 12 grudnia 2017 r. Justice for Uncompensated Survivors Today – zwana skrótowo od pierwszych liter słów w tytule JUST (co w języku angielskim znaczy m.in. „w słusznej sprawie") – dotyczy majątków skonfiskowanych w czasie drugiej wojny światowej ofiarom Holokaustu oraz – co szczególnie dla nas istotne – także tych przejętych po wojnie przez władze komunistyczne.
Ustawa przewiduje, że w ciągu 18 miesięcy od jej wejścia w życie sekretarz stanu USA ma przedłożyć Kongresowi raport dotyczący oceny stanu ustawodawstw państw, które w 2009 r. były uczestnikami międzynarodowej konferencji w Pradze, zakończonej przyjęciem tzw. deklaracji terezińskiej. Polska nie tylko uczestniczyła w tej konferencji, ale była sygnatariuszem deklaracji.
Deklaracja jest poświęcona zagadnieniom restytucji własności żydowskiej skonfiskowanej w okresie Holokaustu oraz roztoczeniu opieki nad osobami ocalałymi i pozostałymi ofiarami prześladowań nazistowskich, a także sprawom upamiętnienia wyrządzonych krzywd i edukacji przyszłych pokoleń. W kwestii nieruchomości sygnatariusze zaapelowali o podjęcie wysiłków w celu zapewnienia odzyskania własności utraconej przez ofiary, w tym „umożliwienie wnoszenia pozwów o odzyskanie byłych własności nieruchomości ofiar Holokaustu, ich spadkobierców, poprzez restytucję lub kompensatę, w sprawiedliwy, wyczerpujący i niedyskryminujący sposób zgodny z obowiązującym prawem narodowym oraz regulacjami międzynarodowymi. Proces restytucji lub kompensaty winien być szybki i efektywny, przejrzysty, jasny, dostępny oraz nieobciążający kosztami pozywającego".
Pod lupą
Ustawa JUST nakłada na sekretarza stanu USA obowiązek monitorowania ustawodawstw sygnatariuszy deklaracji terezińskiej, a więc także polskiego, pod kątem tego, czy zapewniają one możliwość identyfikacji i następnie zwrot (restytucję) mienia skonfiskowanego, wywłaszczonego, znacjonalizowanego lub w inny sposób przejętego bezprawnie (np. w drodze wymuszonej sprzedaży) w czasach Holokaustu, a także – co szczególnie istotne z polskiego punktu widzenia – w czasie rządów komunistycznych, czyli w przypadku naszego kraju w okresie aż do 1989 r.
Ustawa JUST wskazuje, że punktem odniesienia dla oceny monitorowanych ustawodawstw winny być założenia i cele leżące u podstaw konferencji praskiej z 2009 r., w tym doprowadzenie do zwrotu prawowitym właścicielom zabranych majątków, a jeżeli z obiektywnych przyczyn nie jest to już możliwe – zaoferowanie nieruchomości zastępczych lub wypłata rekompensat. Ustawa reguluje także przypadki mienia bezdziedzicznego, gdy nikt z uprawnionych do jego nabycia nie przeżył Holokaustu. W tych sytuacjach mienie powinno być przeznaczone na wsparcie osób, które przeżyły.
Ustawa JUST jako uprawnionych do restytucji lub rekompensaty wskazuje wszystkich poszkodowanych, bez względu na ich obywatelstwo. Tym niemniej w końcowych przepisach można przeczytać, iż sekretarz stanu USA w swoim raporcie powinien także uwzględnić sposób załatwiania roszczeń restytucyjnych obywateli amerykańskich będących ofiarami Holokaustu lub członkami rodzin takich ofiar.
Ustawa JUST w dość miękki sposób stara się zająć kwestią zagwarantowania zadośćuczynienia ofiarom Holokaustu. Niczego państwom sygnatariuszom deklaracji terezińskiej nie narzuca (bo by nie mogła, skoro są to suwerenne państwa). Jeśli jednak uwzględni się rolę USA we współczesnym świecie, nikt nie powinien mieć wątpliwości, że niekorzystny w swym wydźwięku dla danego państwa raport na temat jego ustawodawstwa i praktyki w dziedzinie restytucji mienia żydowskiego może okazać się kłopotliwą okolicznością, zwiastującą problemy.
Reprywatyzacja po polsku
W ten sposób dochodzimy do spraw krajowych. Ogłoszony w końcu ub.r. projekt tzw. ustawy reprywatyzacyjnej, mającej zamknąć proces rewindykacji mienia w Polsce, wydaje się iść w poprzek postulatom wynikającym z deklaracji terezińskiej. Jest zatem pierwszym kandydatem do otrzymania negatywnej oceny w raporcie sekretarza stanu.
Projekt polskich przepisów definitywnie zamyka możliwość ubiegania się o zwrot nieruchomości utraconych w wyniku wojny, m.in. przez osoby narodowości żydowskiej, a następnie przejętych już po wojnie przez władze komunistyczne, nie tylko w wyniku nacjonalizacji, ale także innych aktów, jak choćby dekretu o majątkach opuszczonych czy dekretu warszawskiego. W zamian przewiduje się – i to w bardzo ograniczonym zakresie, bo tylko tam, gdzie przejęcie mienia przebiegło z naruszeniem prawa (wyjątkiem jest dekret warszawski) – możliwość ubiegania się o rekompensatę finansową (co do zasady 20 proc. wartości przejętego mienia), przy czym z możliwości tej już na wstępie wyłączone zostały osoby niemające polskiego obywatelstwa.
Projektowane przepisy ograniczają krąg uprawnionych wyłącznie do właścicieli przejętych nieruchomości lub ich bezpośrednich spadkobierców z tzw. pierwszej grupy. Krąg ten nie obejmie ani dalszych spadkobierców, ani będących rodzeństwem i zstępnymi rodzeństwa, ani wreszcie spadkobierców testamentowych. Osobną kwestią, wywołującą poważne zastrzeżenia, jest zakreślenie w projekcie krótkiego terminu na zgłaszanie roszczeń o rekompensatę, wynoszącego zaledwie rok. Do tego projekt wprowadza niezwykle kazuistyczne i rozbudowane uregulowania w zakresie procedury dochodzenia rekompensaty. A to tylko niektóre z głównych zastrzeżeń do projektu.
Należy spodziewać się, iż wejście w życie projektu w obecnym kształcie nie ujdzie uwadze sekretarza stanu USA i zostanie najpewniej negatywnie ocenione w raporcie przewidzianym przez ustawę JUST. Wynikające zaś z tego niekorzystne dla Polski skutki nie tylko w relacjach z USA, ale także w międzynarodowej opinii publicznej, będą istotne.
Projekt do poprawki
Nie ulega wątpliwości, że model reprywatyzacji, z jakim mamy obecnie do czynienia, okazał się być zjawiskiem negatywnie wpływającym na funkcjonowanie wielu dziedzin życia. Jest poza dyskusją, iż po tylu latach nie da się już wynagrodzić wszystkich krzywd. Nie pozwalają na to choćby możliwości finansowe państwa. Ustawa reprywatyzacyjna jest więc niezbędna. Uchwalając ją należy jednak sprawiedliwie wyważyć interesy i racje, zarówno byłych właścicieli, jak i dzisiejszych użytkowników mienia. Dyskutowany obecnie projekt tego postulatu nie spełnia. Wymaga więc dość gruntownego poprawienia, również po to, aby w przyszłości uniknąć zagrożeń międzynarodowych, których przykładem mogą być konsekwencje płynące z amerykańskiej ustawy JUST.
Autorzy są prawnikami z Kancelarii Prawniczej Domański Zakrzewski Palinka
Artykuł jest dostępny na stronie: http://archiwum.rp.pl/artykul/1364922-W-slusznej-sprawie.html#.WmrqPLziZhE
Źródło: Rzeczpospolita, 26 stycznia 2018