Wiem, że w nadchodzące święto Wszystkich Świętych zaopatrzę się na swojej stacji benzynowej we wszystko, co tam zwykle obok paliwa kupuję, i to wbrew zakazowi handlu w święta. I wiem, że znowu zastanowi mnie, czy to złe prawo, czy zła praktyka.
W październiku 2007 roku wprowadzono przepis w Kodeksie pracy – całkowity zakaz pracy w placówkach handlowych. Pamiętam protesty, jakie towarzyszyły temu zapisowi, głównie organizowane przez środowiska firm handlu detalicznego. Cała para zwolenników tego zakazu szła wówczas przede wszystkim w zwalczanie „złych centrów handlowych”, mających wyzyskiwać pracowników. Jakoś w trakcie wprowadzania tego przepisu nie zastanawiano się chyba głębiej nad tym, jakich konkretnie miejsc ma dotyczyć zakaz pracy w święto. Albo uznano, że to oczywiste. No i stanęło ogólnie na placówkach handlowych. Cytuję:
Art. 1519a § 1. Praca w święta w placówkach handlowych
jest niedozwolona
Pierwszym świętem przypadającym po wprowadzeniu tego zakazu było Wszystkich Świętych. I w zasadzie od razu rzuciły się w oczy wówczas otwarte stacje benzynowe. Sieci paliwowe i mali właściciele stacji benzynowych zgodnym chórem twierdziły, że stacja paliwowa placówką handlową nie jest. A nawet jeśli jest, to zaspokaja codziene potrzeby ludności i działać w święto może. No, i zaczął się kontredans.
Ani wtedy, ani dziś ustawodawca nie określił, czym jest placówka handlowa. Inspekcja pracy twierdzi, że stacja paliwowa jest placówką handlową . Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej sądzi podobnie. Mnie się również wydaje, że stacja benzynowa, to taka sama placówka handlowa, jak każda inna . Czym ma się różnić? Przecież sprzedaje towar. Normalne znaczenie słownikowe „placówki handlowej” to: miejsce, w którym odbywa się handel. Czyli i sklep (bo handluje towarami), i hurtownia (bo handluje hurtowo towarami) i stacja benzynowa właśnie. O ile dobrze zauważyłem, na stacji, z której korzystam, wciąż sprzedają mi paliwo, płyn do spryskiwacza, gazetę, wodę mineralną itd.
Trudniej jest z drugim argumentem zwoleników otwartych stacji. Mówią oni, że niezależnie od tego, czy stacja benzynowa jest placówką handlową, czy nie, jest ona użyteczna społecznie i zaspokaja codzienne potrzeby ludności – a w takich miejscach wolno pracować w święto (art. 15110). Coś jest oczywiście na rzeczy, bo konieczność zatankowania np. we Wszystkich Świętych, gdy pół Polski jedzie na groby, jest oczywiście codzienną potrzebą. Tyle, że to kłóci się w generalnym zakazem pracy w handlu w święta, który obejmuje moim zdaniem również stacje. Uważam, że całość regulacji o pracy w święta trzeba czytać tak, że praca w handlu jest w ogóle zabroniona, a w innych miejscach tylko wówczas, gdy dopuszczają to wyjątki z art. 15110. Oczywiście oznaczałoby to, że wuj jadący do rodziny na Wszystkich Świętych na drugi koniec Polski musiałby poza zniczami zaopatrzyć się w pełen kanister 🙂 To jest jednak bardziej kwestia zbyt surowego zakazu, niż interpretacji przepisu.
Żeby nie było nieporozumień – jako przeciętny konsument chciałbym oczywiście, aby stacje benzynowe, sklepy i centra handlowe były otwarte 365 dni w roku i 24 godziny na dobę. Chciałbym mieć możliwość kupowania wszędzie o każdej porze i męczą mnie zakupy przed świętami (nie dlatego, że mam taką długą listę zakupów, ale dlatego, że większość pozostałych klientów w sklepie je ma). Ale chciałbym również, jako prawnik, aby prawo było jasne i rozsądne.
Przykład pozornie prostego zakazu handlu, kłopotów z jego interpretacją oraz jego powszechnego obchodzenia jest po prostu szkodliwy. W końcowym rozachunku wywołuje brak szacunku dla prawa, a to się Państwu nigdy nie opłaca.
No, i akademickim pozostaje pytanie, czy to bardziej problem złego prawa, czy złej praktyki …
Moim zdaniem u nas powinno być tak jak w Niemczech gdzie nie wolno handlować w niedziele i święta, np. markety są wtedy pozamykane
Anita, ja myślę, że każdy powinien mieć wolny wybór, jeśli ktoś chce sprzedawać i kupować w niedziele niech to robi, tylko niech jednocześnie nie przeszkadza innym…