19 sierpnia Sejm uchwalił ustawę o redukcji niektórych obowiązków obywateli i przedsiębiorców. Proponowane zmiany przewidują m.in. wydłużenie terminu do udzielenia pracownikowi zaległego urlopu.
Obecnie urlop, który nie został wykorzystany w danym roku, powinien być udzielony najpóźniej do 31 marca roku następnego (nie dotyczy to tzw. urlopu na żądanie). Taki obowiązek obciąża firmę niezależnie od tego, czy przyczyny powodujące to przesunięcie leżą po jej stronie (np. odwołanie pracownika z urlopu), czy też po stronie pracownika (np. choroba uniemożliwiająca wykorzystanie urlopu). Za nieudzielanie zaległego urlopu w ustawowym terminie grozi zaś kara grzywny od 1.000 do 30.000 zł.
Nowelizacja przewiduje, że zaległy urlop będzie mógł zostać wykorzystany do 30 września. Ustawodawca dostrzegł wreszcie, że obecne regulacje prowadzą często do powstania zaległości urlopowych ze względu na krótki, bo trzymiesięczny termin na wykorzystanie zaległego urlopu. Udzielenie wszystkim pracownikom zaległych urlopów w trakcie trzech pierwszych miesięcy roku mogło po prostu dezorganizować pracę w firmie. Nie jest to też rozwiązanie korzystne dla pracowników, gdyż spora część z nich wolałaby zorganizować sobie wypoczynek w okresie wiosennym i letnim, a nie zimowym.
Niestety posłowie nie zdecydowali się na przecięcie wątpliwości interpretacyjnych związanych z udzieleniem zaległego urlopu. Nadal bowiem będzie obowiązywała reguła, w myśl której pracodawca udziela urlopu w terminie uzgodnionym z pracownikiem. Powstaje zatem pytanie, co się dzieje w sytuacji, gdy pracownik nie wyraża zgody na wykorzystanie zaległego urlopu w ustawowym terminie? Czy firma może „przymusowo” wysłać pracownika na urlopu wbrew jego woli?
Przepisy nie rozstrzygają jednoznacznie tej kwestii i jest ona dyskusyjna. Część prawników uważa, że przepisy dotyczące omawianego zagadnienia nie zezwalają na przymusowe udzielenie urlopu, w przeciwieństwie np. do sytuacji, gdy pracownik znajduje się w okresie wypowiedzenia. Nowsza linia orzecznictwa Sądu Najwyższe wskazuje jednak, że pracownika można wysłać na zaległy urlop, nawet gdy ten nie wyraża na to zgody. Taka interpretacja wydaje się bardziej właściwa. Nieracjonalne byłoby bowiem nakładanie na pracodawcę wysokich kar pieniężnych za coś, na co w zasadzie nie ma on wpływu. Problem jednak w tym, że sądy pracy nie są związane stanowiskiem Sądu Najwyższego.
Szkoda, że Sejm nie zauważył tego problemu i nie przewidział wprost, że pracodawca może zobowiązać pracownika do wykorzystania zaległego terminu nawet wbrew jego woli. Ustawa trafiła jednak do Senatu, nazywanego niekiedy izbą refleksji. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że senatorowie pochylą się nad powyższym problemem i odpowiednio zmienią projekt nowelizowanych przepisów.