Od 1 marca zacznie obowiązywać nowa wysokość diet za podróże służbowe. Wreszcie…
Rozporządzenie zmieniające zasady finansowania podróży służbowych pracowników zdążyło się co prawda nabawić odleżyn po kilkunastomiesięcznym leżakowaniu w ministerstwie, ale od 1 marca nowe regulacje – wspólne dla podróży krajowych i zagranicznych – zaczną wreszcie obowiązywać.
Nowa stawka diety za podróż krajową to 30 zł. Tyle powinno zdaniem ustawodawcy wystarczyć na pokrycie „zwiększonych kosztów wyżywienia” w trakcie pracowniczych peregrynacji po kraju. Z pewnością jest to urealnienie wysokości diety, jednak jak czytamy w uzasadnieniu rozporządzenia założeniem ustawodawcy było, iż nowa stawka będzie obowiązywała (co najmniej) do końca 2012 r. Tak więc można odnieść wrażenie, że w 2013 r. wysokość diety powinna być zdaniem ustawodawcy znowu zmieniona…
Nowość to znana wcześniej z podróży zagranicznych możliwość zmniejszenia diety o koszt zapewnionego bezpłatnego śniadania (o 25%), obiadu (50%) czy kolacji (25%). To dobre rozwiązanie, pozwoli bowiem wyeliminować sytuacje ewidentnego „zarabiania” przez pracowników na wyjazdach, w czasie których wyżywienie było zapewnione. Ustawodawca postanowił także ograniczyć koszt noclegu pracownika, wprowadzając limit noclegowy dla podróży krajowych na poziomie 600 zł (20 krotność diety). O ile jednak dzienna stawka diety za podróż krajową stanowi minimum poniżej którego żaden pracodawca nie może zejść, tak limit noclegowy można ominąć, wprowadzając inne zasady w przepisach wewnętrznych.
Ciekawą lekturą jest prześledzenie zmian w stawkach diet zagranicznych i limitach noclegowych. Nowe stawki, przygotowane w oparciu o sugestie MSZ, potrafią bowiem zaskoczyć. Na bliższym nam, europejskim podwórku, zmiany nie są co prawda spektakularne (np. dla Niemiec i Austrii wzrost diet o 7 EUR, dla Francji o 5 EUR, dla Belgii i Grecji o 3 EUR, dla Wlk. Brytanii o 3 GBP, dla Hiszpanii o 2 EUR, a dla Portugalii o 1 EUR; trochę większe wzrosty dotyczą limitów noclegowych), ale już na przykład w Etiopii limit noclegowy zanotował ponad 300% wzrost i jest obecnie na tym samym poziomie co limit noclegowy dla … Waszyngtonu. Drożej także o ok. 50% w przypadku Ameryki Pd., np. Chile i Wenezueli. Zastanawiam się zatem, czy wzrosty podyktowane były warunkami rynkowymi, czy może stanowią odzwierciedlenie zdolności negocjacyjnych poszczególnych placówek dyplomatycznych? Na pewno jednak warto prześledzić, gdzie najczęściej firma wysyła swoich pracowników, i na tej podstawie zdecydować, czy może nie skorzystać z furtki zapewnionej pracodawcom prywatnym przez Kodeks pracy pozwalającej na przyjęcie niższych stawek (nie niższych jednak niż dieta krajowa).
Alternatywnie można się zastosować do dobrej rady samego ustawodawcy: „pracodawcy (…) powinni też racjonalizować wydatki (na podróże służbowe) poprzez np. rezygnację ze zbędnych wyjazdów (zwłaszcza gdy sprawy służbowe można załatwić telefonicznie, na zasadzie telekonferencji), ograniczenie czasu ich trwania, itp.”, czytamy w uzasadnieniu.