Debata zorganizowana przez Dziennik Gazetę Prawną ponownie ukazała rozdźwięk pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami proponowanych zmian w prawie farmaceutycznym.
Głównym tematem dyskusji pozostaje plan ograniczenia możliwości otwierania kolejnych aptek. Powstawanie nowych aptek limitowane ma być na dwóch płaszczyznach – geograficznej i demograficznej. Projekt przepisów przyznaje prawo do otworzenia nowej apteki w dwóch sytuacjach:
- gdy planowana apteka przypada na co najmniej 3.000 mieszkańców i oddalona jest od istniejącej apteki o co najmniej 1 km;
- gdy planowana apteka przypada na mniej niż 3.000 mieszkańców ale oddalona jest od istniejącej apteki o co najmniej 3 km.
To rozwiązanie wspiera Waldemar Buda (PiS), przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. regulacji rynku farmaceutycznego: „Musimy po prostu ucywilizować rynek. Zależy nam na zachowaniu konkurencyjności, jednak polegającej też na otwartości branży. Obecnie możliwość posiadania apteki przez farmaceutę jest bardzo ograniczona. My chcemy przywrócić wiarę młodym ludziom, którzy po skończonych studiach marzą o otworzeniu własne”.
Replikę podejmował Tomasz Kaczyński, Partner w Praktyce Life Sciences i autor naszego bloga, argumentując: „Przeanalizowaliśmy populację 16 miast wojewódzkich i wyszło nam, że w żadnym z nich nie będzie już możliwe otworzenie nowej apteki. Taki sam problem będzie w mniejszych ośrodkach. Tak więc, panie pośle, po wejściu w życie nowych przepisów młodzi farmaceuci nie będą mieli możliwości otworzyć własnej apteki. Moim zdaniem nowe przepisy ograniczą rozwój rynku farmaceutycznego, na czym ucierpią nie tylko młodzi farmaceuci, ale także pacjenci i Skarb Państwa. Będą niższe wpływy z podatków, spadną także składki i zatrudnienie. W związku z tym ta ustawa nie realizuje żadnego z celów, o których pan poseł wspominał”.
Negatywny wpływ nowych rozwiązań dla pacjentów dostrzega również Dagmara Samselska przewodnicząca Unii Stowarzyszeń Chorych na Łuszczycę. Przekonywała: „Ależ to właśnie konkurencja powoduje podnoszenie jakości obsługi klienta i wielkość apteki nie ma nic do rzeczy. Słyszałam wiele pozytywnych opinii o obsłudze w aptekach sieciowych, które w ten sposób budują swój wizerunek. Opracowują standardy, szkolą kadry. One muszą się bardziej liczyć z opinią klienta, bo jeśli ten zrazi się do jednej apteki z sieci, to opinię tę wyrobi sobie też o innych placówkach tego samego właściciela. W małych aptekach z obsługą zaś różnie bywa – takie są moje doświadczenia. Obawiam się, że na tej reformie ucierpią głównie portfele pacjentów, a jeśli zostanie wprowadzona dopłata za wydanie leków – którą też postulują małe apteki – to pacjenci chorzy na łuszczycę w wieku produkcyjnym niepobierający renty stracą dostęp nie tylko do leków, ale też najdroższych dermokosmetyków, które pomagają im w codziennym funkcjonowaniu”.
Kolejnym dzielącym mówców tematem okazało się prawo do dziedziczenia aptek pod rządami nowych przepisów. Waldemar Buda wskazał: „Jedynym warunkiem jej odziedziczenia i prowadzenia będzie bycie farmaceutą. Wówczas rezygnujemy ze spełniania wymogów demograficznych i geograficznych, jakie będą przy otwieraniu nowych aptek” . Podczas debaty zauważono, że rozwiązanie takie wyklucza spadkobierców niebędących farmaceutami. Odpowiedzi udzielił W. Buda: „Wówczas w określonym terminie – wynoszącym pół roku – będzie mogło sprzedać aptekę”.
Do przedstawionych założeń dotyczących dziedziczenia aptek odniósł się między innymi Tomasz Kaczyński podnosząc argument wywierania presji na spadkobierców, argumentował: „Wyznaczenie dla sprzedaży tak krótkiego terminu, bez gwarancji np. minimalnej ceny odkupu, dla części spadkobierców będzie jak nóż na gardle. Potencjalni nabywcy będą wiedzieć, że albo właściciel sprzeda aptekę, albo straci pozwolenie i będzie musiał ją zamknąć. To może spowodować, że będzie musiał sprzedać ją za bezcen”.
W toczonej debacie wskazywano również na brak należytego uzasadnienia projektu i poparcia jego założeń badaniami. prof. Bogusław Banaszak, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Zielonogórskiego wskazywał: „Polska konstytucja w przypadku ograniczenia swobody działalności gospodarczej wymaga wskazania ważnego interesu społecznego. Zatem należy go dowieść. Niestety, ani w uzasadnieniu, ani w projekcie nowelizacji ustawy nie ma takiego dowodu. Brakuje niezależnych ekspertyz wspierających poszczególne twierdzenia autorów. Na przykład wspomina się o niebezpieczeństwie monopolizacji. Według danych QuintilesIMS działa obecnie ok. 380 sieci mających pięć aptek lub więcej, podczas gdy w 2014 r. było ich 45. (…) Im więcej sieci, tym mniejsze ryzyko monopolizacji”.
W dyskusji uczestniczyli Marcin Wiśniewski z Ruchu Aptekarzy Polskich, Dobrawa Biadun, ekspert Lewiatana oraz Marek Tomków wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Zachęcamy do przeczytania pełnego skryptu debaty pt. „Koniec rozwoju aptek sieciowych: jak planowane zmiany mogą wpłynąć na rynek i pacjentów” dostępnego na portalu Dziennika Gazety Prawnej.