1 września wchodzą w życie ograniczenia dotyczące żywności w szkołach. Więcej na ten temat w komentarzu DZP w jutrzejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej. Tymczasem prezentujemy kluczowe aspekty niedawno opublikowanego rozporządzenia MZ ustalającego katalog środków spożywczych dopuszczalnych w jednostkach systemu oświaty.
Zmiany wynikają ze znowelizowanych przepisów ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, o których pisaliśmy już na naszym blogu. Jednakże do samego końca nie było pewności jaki dokładnie będzie katalog żywności, która może być sprzedawana w sklepikach oraz wykorzystywana w menu stołówek na terenie jednostek systemu oświaty (JSO). Dopiero 26 sierpnia zostało podpisane przez MZ rozporządzenie określające zasady w tym zakresie.
W uzasadnieniu do rozporządzenie MZ wskazuje na aspekt edukacyjny nowych przepisów i określa je jako odpowiedź na rosnącą w Polsce liczbę dzieci cierpiących na nadwagę i otyłość. Wprowadzenie nowych przepisów ma służyć nauczeniu dzieci i ich rodziny racjonalnego odżywania oraz zminimalizowaniu ryzyka zachorowań m.in. na choroby serca czy cukrzycę.
Rozporządzenie reguluje, jakie produkty mogą być sprzedawane, a także promowane czy reklamowane w JSO. Określa minimalną procentową zawartość składników w różnych środkach spożywczych. Ponadto stawia wymogi związane z dostarczaniem w stołówkach tygodniowych oraz dziennych porcji warzyw i owoców, a także zakazuje np. podawania smażonych potraw częściej, niż raz w tygodniu. Duży nacisk kładzie na ograniczenie zawartości soli i cukru w produktach spożywanych w stołówkach, m.in. ustanawiając jako jedyną dopuszczalną substancję słodzącą – miód pszczeli.
Rozporządzenie obejmuje stosunkowo wąski katalog dopuszczalnych produktów, eliminując także środki spożywcze, których usunięcie budziło kontrowersje w trakcie konsultacji społecznych projektu rozporządzenia. Przykładem są niesłodzone gumy do żucia, co do których wskazywano na ich znaczenie dla profilaktyki próchnicy. Jednakże MZ nie podzieliło tego stanowiska i gumy do żucia nie będą mogły być sprzedawane na terenie jednostek systemu oświaty.
Na koniec zapraszamy raz jeszcze do lektury jutrzejszego komentarza w Dzienniku Gazecie Prawnej nt. ograniczeń dotyczących żywności w szkołach 🙂
Już widzę sporo negatywnych skutków tych ograniczeń.
W stołówkach wyeliminowano wiele składników, martwię się, że przez to dzieci będą kojarzyły zdrową żywność z jedzeniem bez smaku, mdłym.
Uważam, że sposób żywienia wynosi się z domu. Moje dzieci kupowały w sklepiku szkolnym kanapki, teraz większość szkolnych sklepików jest zamknięta, a w wielu szkołach dzieci nie mogą wyjść poza teren obiektu w czasie przerwy. Jeśli nie zdążą przygotować sobie rano śniadania muszą czekać aż do przerwy obiadowej.
Widzę już też „czarny rynek” – słyszałem, że pani w szatni sprzedaje uczniom słodycze…
Może lepszym wyjściem byłoby wprowadzenie więcej zajęć np. z przygotowywania zdrowej żywności? Dzieci miały by frajdę ze wspólnego gotowania i dzięki temu pewnie lepiej kojarzyły by zdrowe odżywianie 😉