Wszystko wskazuje na to, że pod regulacjami projektu znacznie trudniej będą mieli również lekarze, a niewłaściwe prowadzenie przez nich praktyki może znacznie odchudzić ich portfele. Co więcej, niewłaściwe postępowanie może ich narazić na surowe kary więzienia jak i też na utratę prawa do wystawiania recept na produkty refundowane.
Przede wszystkim, wystawianie recept na produkty refundowane będzie odbywać się jedynie na podstawie umowy zawartej z Funduszem. Obligatoryjnym elementem umowy będą kary umowne o zastrzeżonej wysokości. Naszym zdaniem istnieje niebezpieczeństwo, że Fundusz może często sięgać po tę konstrukcję, gdyż w sposób uproszczony i niemal automatyczny pozwala one egzekwować zastrzeżone w umowie kwoty.
Dodatkowo, w ramach kontroli zawartych umów, Fundusz będzie mógł zakwestionować i w rezultacie zażądać od lekarza zwrotu kwoty refundacji zarówno, gdy w ogóle nie było potrzeby ordynowania leku, jak i gdy lek został przepisany niezgodnie z zarejestrowanymi wskazaniami (off-label).
Projekt wprowadza dodatkowo doprecyzowane i zaostrzone przepisy dotyczące korupcyjnych zachowań lekarzy. Co jest istotne, wydanie przez Sąd wyroku skazującego oznaczać będzie automatyczne rozwiązanie umowy z Funduszem. Sąd może również orzec w takim przypadku zakaz zawierania umów na określony czas lub bezterminowo – w przypadku kolejnego popełnienia tego samego przestępstwa. W rezultacie, prawomocny wyrok skazujący może oznaczać praktycznie „śmierć zawodową” dla lekarza.
Na koniec, trudniej również będzie lekarzom dokonywać adnotacji „nie zamieniać” na receptach oraz ordynować niezarejestrowane produkty. Obydwa przypadki wymagać będą uzasadnienia w dokumentacji medycznej. Szczególnie ta pierwsza instytucja może zupełnie stracić na znaczeniu, gdyż już obecnie lekarze obawiają się zaznaczać „NZ” na receptach z uwagi na ewentualne zarzuty dotyczące ich powiązania z producentami leków.
Witam.
Autor tekstu doskonale pokazał zagrożenia płynące z proponowanych zapisów w ustawie (art. 45 i nast. projektu).
Moim zdaniem nie wolno jednak zapominać o tym, że każdy lekarz prowadzący prywatną praktykę to przedsiębiorca, a w świecie podmiotów prowadzących działalność gospodarczą kara umowna za niewykonanie/nienależyte wykonanie umowy jest standardem.
Nic więc dziwnego, że standard ten ma być stosowany w umowach z NFZ, które mają upoważniać lekarzy do wystawiania recept na leki refundowane.
Oczywiście. Tym niemniej nie można zapominać, że nasz lekarz-przedsiębiorca musi funkcjonować na bardzo trudnym rynku. Przede wszystkim ma on tylko jednego zleceniodawcę – NFZ co już nadwyręża zasadę swobody zawierania umów. Ponadto projekt ustawy nie przewiduje w jakiej wysokości i za co dokładnie mogą być nakładane kary. Powyższe może oznaczać, że kary umowne, w tym ich wysokość i zakres, będzie ustalać NFZ we wzorze umowy. W takim przypadku pozycja negocjacyjna naszeog lekarza będzie co najmniej wątpliwa..
Ooooo!
„…nie wolno jednak zapominać o tym, że każdy lekarz prowadzący prywatną praktykę to przedsiębiorca, a w świecie podmiotów prowadzących działalność gospodarczą kara umowna za niewykonanie/nienależyte wykonanie umowy jest standardem”
Pani Katarzyno:
1. Recepty refundowane wypisują PRZEDE WSZYSTKIM ( w większości!) lekarze zatrudnieni w podmiotach gosp. na umowie o pracę!
2. w t.zw. „świecie podmiotów gospodarczych” obowiazuje RÓWNIEŻ (!) obowiązujący dopust Boży w formie NEGOCJOWANIA UMÓW I ICH ZAPISÓW> Tutaj: jednym z „podmiotów” jest instytucja rządowa ze „sztywną” pseudo-umową „gospodarczą” a drugim – lekarz – na umowie o pracę u np. państwowego pracodawcy!!! (np. szpital, przychodnia). Wystarczy?
I co Pani na to?