Co prawda sprawa poniższa nie ma bezpośredniego związku ze środowiskiem, ale jako wydarzenie bez precedensu zasługuje na krótki komentarz.
Chodzi o skierowanie przez Komisję Europejską skargi na Polskę za naruszenie przepisów dyrektywy zamówieniowej 2004/18/WE – pierwszej skargi w historii naszych zamówień publicznych (interwencji Komisji było znacznie więcej, ale do tej pory sprawy nie trafiały do Trybunału).
Jak wynika z komunikatu KE chodzi o rzecz oczywistą – choć nie dla wszystkich…
Otóż KE uważa za sprzeczny z prawem UE zapis art. 24 ust. 1 pkt 1a PZP. Sprzeczność tę potwierdził już zresztą Trybunał w sprawie C-465/11, ale nie zrobiło to wrażenia na polskim „systemie zamówień”.
Pojawiła się w związku z orzeczeniem ciekawa jego interpretacja na stronach pewnego urzędu, ale zdaje się nie przekonała ona służb Komisji… nie tylko zresztą ich.
W całej sprawie zastanawiają dwie rzeczy…
Dlaczego nie zmieniliśmy ustawy – wprowadzamy dziesiątki mało zrozumiałych i niepotrzebnych rozwiązań, a prostych i oczywistych nie dajemy rady…?
Ciekawe w związku z tym kto (bo tak logicznie stawiając sprawę przecież ktoś powinien…) poniesie ewentualne konsekwencje tzw. korekt finansowych, które mogą zostać nałożone – czy to przez służby KE czy przez nasze krajowe instytucje – na beneficjentów środków unijnych, którzy wykluczali i dalej być może będą wykluczać wykonawców na podstawie art. 24 ust. 1 pkt 1a PZP. Ja stawiam, że beneficjenci, bo to mało zrozumiałe i nielogiczne rozwiązanie!
Poniżej link do informacji o wniesieniu skargi:
To są niestety pytania retoryczne. Ale cieszę się, że są zadawane, bowiem do niedawna panowała dziwna zmowa milczenia. Może, kiedyś, to pytanie odniesie skutek.
Nawiasem mówiąc w ramach polskiej praktyki zamówieniowej jest wiele jeszcze innych obszarów, które trzeba by uporządkować. W tym sprawach też trzeba pytać, pytać etc.